niedziela, 18 marca 2012

"Najwyższa z gór choć wcale nie najpiękniejsza"

Dziś będzie trochę inaczej – nie o technikach rekrutacyjnych i narzędziach oceny kompetencji, ale o inspiracji do wykonywania swojej pracy na najwyższych możliwym poziomie. Słowo „najwyższym” nie jest przypadkowe, bo bohaterem tego posta będzie Krzysztof Wielicki, czołowy polski himalaista, dla wielu człowiek legenda. Piąty człowiek na Ziemi, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. Na trzy z nich: Mount Everest, Kanczendzongę i Lhotse wszedł zimą jako pierwszy. Na Lhotse stanął samotnie w noc sylwestrową w gorsecie, który nosił po uszkodzeniu kręgosłupa w górach. Na Broad Peak "wbiegł" solo w ciągu jednego dnia (pierwsze na świecie wejście z bazy na szczyt ośmiotysięcznika w ciągu jednej doby). 


Pan Krzysztof zgodził się przyjąć zaproszenie na spotkanie integracyjno-motywacyjne, podczas którego opowiadał o swoich doświadczeniach. Jego wystąpieniu towarzyszyła prezentacja multimedialna z unikalnymi zdjęciami oddającymi klimat tamtych gór, ludzi i czasów. Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci myśl, którą Pan Krzysztof otworzył swój występ mówiąc (cytuję z pamięci): Mont Everest, najwyższa z gór. Choć wcale nie najpiękniejsza. W życiu też tak chyba bywa, że nasze najwyższe szczyty, na które chcemy się wspiąć nie zawsze należą do tych najpiękniejszych. 
Rozumiem to na dwa sposoby. Po pierwsze – bywa, że naszymi największymi osiągnięciami mogą być i często są rzeczy wcale nie wyjątkowe i godne zachwytu, wręcz zwyczajne i powszechne, jednak dla nas trudne i przerażające. Przykładem może być przełamanie się do mówienia w obcym języku. Język angielski stał się w Polsce powszechny, jednak istnieje spora grupa ludzi, którzy posługują się nim pasywnie – rozumieją, co mówią inni, piszą i czytają, ale już nie mówią. Przełamanie się do rozmowy w języku angielskim stanowi dla nich wyzwanie. I często udaje im się, zdobywają swój Everest. Po drugie, bywa że szczycimy się (nomen omen) osiągnięciami, które de facto pozbawione są estetyki i czaru. Wielu ludzi szczyci się tytułami zawodowymi albo dobrami materialnymi. Czy są to jednak osiągnięcia godne zachwytu? Czy jest w nich piękno?

niedziela, 11 marca 2012

"Skuteczna rekrutacja" już w sprzedaży!

Z recencji wydawcy: "Na każde ogłoszenie o pracy pojawiające się w gazecie czy też na portalach rekrutacyjnych przychodzą setki zgłoszeń. Niestety, po wstępnej selekcji okazuje się, że większość osób nie spełnia podstawowych potrzeb pracodawcy. Zostaje kilkunastu, czasem dwudziestu kandydatów, których zaprasza się na rozmowę kwalifikacyjną. Po tym etapie selekcji wyłania się dwie, trzy osoby i wśród nich wybiera zwycięzcę rekrutacji. Zostaje zatrudniony. Sukces? Nie zawsze. Nader często okazuje się, że mimo starannie przeprowadzonego procesu rekrutacji, uważnej selekcji i rozważnego wyboru kandydata jedna i druga strona są niezadowolone z efektów. Pracodawca rezygnuje z pracownika albo też pracownik dziękuje za pracę. I rekrutacja zaczyna się od nowa…

niedziela, 4 marca 2012

Sztuczna inteligencja emocjonalna

"Komputery potrafią już rozpoznawać mowę i gesty, tłumaczyć tekst z jednego języka na drugi. Teraz przyszedł czas na analizę ludzkich emocji […]” - czytamy na łamach POLITYKI (nr 44) w artykule Marcina Rotkiewicza pt. „Z sercem na twarzy”. Bohaterem artykuły jest prof. Rosalind Picard, która kieruje Lab Media Affective Computing Group – komórką MIT, która postawiła sobie za cel „budowanie urządzeń, które będą potrafiły rozpoznawać ludzkie emocje”. Czy urządzenia te znajdą kiedyś zastosowanie także w selekcji personelu, np. jako detektory ukrywanych emocji lub mikroekspresji?